Co to historii Morgiana, no cóż. Czy dobrze, czy źle, byleby mówili. Jest sławny, należy mu to przyznać.
Pewien młody chłopak, który siedział przy niedużym, stole o kształcie kwadratu w jankielowej karczmie popijał sobie wodę ognistą i przy tym opowiadał swoją historie. Mówił sam do siebie, niby do gołych ścian.
Motyla noga! Po raz kolejny kilku nieletnich magów zaczepia niewinnych ludzi pod depozytem i bawi sie tymi czarnymi jak węgiel runami mroku. Gdy tylko zaczynamy pacyfikować ich grubiańskie wybryki to oni z kolei zaczynają truć nas swoimi pretensjami jak jadowita żmija truje swoim jadem, gdy wbija kły w ofiarę. Coby niesprawiedliwe wyroki Collegium!? Ha, też mi co... Gdyby oni tylko pamiętali czasy rządów naszego wroga... A raczej nierządów! Gdyby pamiętali chociaż jak zaczęła się ostatnia wojna, kiedy wrogowie zaczęli mścić się na niewinnych
Altarończykach za to, że nie podobały im się wyroki Mistrzów... Przecież to oni panują na tym świecie?! Zresztą wielu z tamtych dawnym wrogów są dzisiaj tymi
młodymi magami
Bałem się walczyć. Wtedy byłem bardziej mizerny niż jestem teraz, ani doświadczenia nie było... Byłem całkowicie nieznanym człowiekiem. Nie tylko ja się bałem. Widziałem również strach u Niej, lecz Ona była gotowa do pomocy. Gdyby Mustafa nie zaufał mi, a za nim inni to pewnie musiałbym uciekać gdzieś daleko... Może do Ajsoru? Swoją drogą Mustafa to dziwak, ciągle chodzi w turbanie na głowie tak, że widać tylko jego czarne, małe, chytre oczki... to jeszcze śpiewa jakieś piosenki w niezrozumiałej mowie. Chyba po starocerkiewnemu.
Podjąłem się ryzyka i ruszyłem na wojnę. Zaoszczędzone pieniądze wydałem na leczące runy, jakieś mikstury i takie tam... i poszedłem na wojnę.
https://www.youtube.com/watch?v=_uNymWsTwqU
Zachęcam Was do dzielenia się własnymi wspomnieniami i historiami
post scriptum: Mustafa
nie jest dziwakiem